Wydawnictwo: Znak Rok wydania: 2018 Ilość stron: 192 ISBN: 978-83-240-4125-1 „Krótka historia o długiej miłości” - to opowieść o niezwykłym związku; o miłości, która narodziła się i przetrwała w trudnych warunkach. To reporterski dokument, którego nie trzeba ubarwiać, ponieważ życie samo ułożyło wystarczająco niesamowity scenariusz. Bohaterowie książki - „Mała” i „Ju” (czyli Wiesława Pajdak i Jerzy Śmiechowski) - to para, która poznała się i związała z sobą w stalinowskim więzieniu, pomyślnie przeszła próbę czasu i oddalenia, by wreszcie spotkać się (już na wolności) i przeżyć z sobą pół wieku. Książka w pewnym sensie jest ich biografią, ale można ją również potraktować jako świadectwo istnienia i hołd dla tego rodzaju miłości, która uzbraja w siłę zdolną do pokonania wszelkich przeciwności, a nawet do odwrócenia losu… Książka przenosi nas do 1947 roku. Żeby pojąć, czego doświadczyli bohaterowie – trzeba sobie uświadomić, że oboje dopiero przeżyli wojnę, podczas której każde z nich na swój sposób służyło krajowi. Wiesława działała w konspiracji i była łączniczką między organizacją WRN (Wolność Równość Niepodległość) a Delegaturą Rządu. Jerzy - żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, brał udział w akcjach dywersyjnych i w powstaniu warszawskim, a po wojnie uczestniczył w zorganizowaniu ucieczki za granicę ostatniego Delegata Rządu na Kraj - Stefana Korbońskiego. W listopadzie 1947 roku Wiesława i Jerzy zostają aresztowani i z zarzutami wrogiej działalności wobec ustroju polskiego – trafiają do stalinowskiego więzienia. Oboje poddani są wyczerpującym śledztwom, emocjonalnym i psychicznym szantażom. Przez długi czas nie wiedzą jak potoczą się ich losy i na jaką karę zostaną skazani (nie można przecież wykluczyć nawet wyroku śmierci). Ponieważ jednym z najgorszych doświadczeń jest odosobnienie i samotność – Wiesława zaczyna szukać kontaktu z więźniami w sąsiednich celach. Stuka w ścianę posługując się alfabetem Morse’a, odzywa się Jerzy. Tak się poznają. Porozumiewają się najpierw nieśmiało, potem z coraz większą wprawą i ufnością – wreszcie nabierają takiej biegłości, że mogą nie tylko dzielić się zdawkowymi informacjami, ale umilają sobie czas opowiadając treść filmów i książek. Są dla siebie wsparciem, a już po kilku miesiącach łączy ich szczególna relacja. Odcięto ich od przeszłości i od świata, żyją w strachu, nie wiedzą jak potoczą się ich losy, ale rzeczywistość jest mniej straszna, gdy tuż za ścianą czuwa osoba, z którą dzieli się wspólne doświadczenia i której można powierzyć wszystkie udręki duszy. Czyż może dziwić, że po kilku miesiącach tak niezwykłej zażyłości – nasi bohaterowie przyrzekają sobie wierność, a przy życiu trzyma ich jedynie wiara we wspólną przyszłość? Skąd mogą wiedzieć, że wkrótce zostaną rozdzieleni i owo oddalenie przyniesie im dopiero prawdziwe piekło próby… Książka oparta jest wyłącznie na wspomnieniach bohaterów i ich rodzin, na korespondencji i dokumentacji znalezionej w archiwach. Autorki pozwalają bohaterom wypowiadać się we własnym imieniu, narracja jest zwięzła i pozbawiona komentarza. Historia mówi sama za siebie – i właśnie w takiej formie chwyta za serce. „Krótka historia o długiej miłości” miała swoją premierę w symbolicznym dniu 14 lutego. Ręka do góry – kto jeszcze pamięta, że jeden z najsłynniejszych bestsellerów i melodramatów wszechczasów – „Love Story” Ericha Segala – został również wydany w dniu świętego Walentego, w 1970 roku? To uwaga na marginesie, nie przywołana dla porównania książek, bo są one diametralnie różne. Można jedynie porównać siłę sportretowanego uczucia i determinację bohaterów. Raczej chciałam zwrócić uwagę na to, że świętowanie Dnia Zakochanych przez wydanie dobrej książki ma swoje sympatyczne wydawnicze tradycje… Książka Angeliki Kuźniak i Eweliny Karpacz-Oboładze jest naprawdę doskonałą walentynkową propozycją. Opowieść jest niezwykła chociażby z powodu wrażenia, jakie wywołuje. Autorki zadbały, byśmy ani przez chwilę nie zapominali, że historia oparta jest na faktach; z drugiej zaś strony – czujemy, że przedstawiona miłość nie jest zwyczajna, a nasi bohaterowie zmagają się co najmniej z takimi przeciwnościami, jak legendarni kochankowie opiewani w mitach i pieśniach. Srodze się jednak zawiedzie czytelnik, który będzie chciał w tym reportażu doszukać się elementów baśni czy pogodnej powiastki. To wielka pochwała miłości, ale szczerze mówiąc - w książce kryje się również drugie, dosyć mroczne tło. Autorki przywołują fragment naszej współczesnej historii, a to nam przypomina, że nasz naród ma prawdziwie długą i bogatą tradycję w sztuce dzielenia się na antagonistyczne obozy i występowania przeciwko sobie… Za książkę dziękuje Wydawnictwu: |
↧
Reportaż o miłości - "Krótka historia o długiej miłości", A. Kuźniak, E. Karpacz-Oboładze /recenzja/
↧