Ogłoszono już pierwszych finalistów najbardziej prestiżowej polskiej nagrody literackiej. Są nimi: monumentalne dzieło Olgi Tokarczuk "Księgi Jakubowe" i kameralna etiuda: "Sońka" Ignacego Karpowicza. Kto jeszcze trafi do szczęśliwej siódemki? Nie znam wszystkich nominowanych książek, nie będę udawać, że wiem, która zasługuje na miano najlepszej, ale jak każdy - mam swoje typy i trzymam kciuki, by do finału zakwalifikowała się również lektura, która wywarła na mnie spore wrażenie. To "Drach" Szczepana Twardocha.
"Drzewo, człowiek, sarna, kamień. To samo"*
1241, 1906, 1918, 1945, 2015
„Drach” to śląska epopeja, rodzinna saga Magnorów i Gemanderów – ale przecież także historia setek analogicznych rodzin uwikłanych w historyczne wydarzenia... To kawałek śląskiej ziemi, który obserwujemy w kalejdoskopie zdarzeń i który zmienia się wraz z ludźmi, którzy go zamieszkują, Musi przecież ulec metamorfozie człowiek, który trafia na front i poznaje piekło wojny. Zmienia się społeczeństwo w momencie, w którym mężczyzna występuje przeciwko tradycji, przestaje zjeżdżać do kopalni i wybiera inny tryb życia... Modyfikuje się topografia, mieszają się i umierają języki. Pojawiają się bądź znikają granice - chociaż żadnych granic przecież nie ma; są tylko słupy wbite w ziemię, szlabany i strażnicy...Granice są tylko w ludzkich głowach...Świadkiem tych zmian jest "drach". Kim jest "drach"? To wszechobecny i wszechwiedzący narrator. "Drach" jest solą tej ziemi i jego duchem. "Drach" nie jest "ludzki", więc nie odczuwa, nie myśli i nie pamięta w taki sposób jak człowiek. Odbiera wszystko po swojemu, specyficznie. W banku jego wspomnień wszystko jest zapisane i trwa jednocześnie. Dlatego jego narracja nie jest liniowa, nie poznajemy wydarzeń w sposób logiczny. Nie czytamy, a raczej - pozwolono nam uchylić rąbka tajemnicy i spojrzeć na świat oczami "dracha"... Nagle znajdujemy się w innym wymiarze - wszystkiego dano nam doświadczyć równocześnie...
Josef ma osiem lat i słucha nauk ludowego mędrca, Pindura. Josef wraz z rodzicami uczestniczy w świniobiciu. Josef walczy na froncie. Przeżył wojnę i właśnie powraca do domu (wraca "pod ziemię", ale jeszcze nie "do ziemi"). Będzie przecież jak ojciec pracował w kopalni.
Nikodem ma dwanaście lat i zbiera z ojcem miód. Nikodem boi się pszczół. Nikodem wędruje z ojcem i siostrą po górach. Nikodem studiuje. On nie będzie pracował w kopalni. Będzie nagradzanym architektem, który zrobi błyskotliwą karierę... Losy Josefa przeplatają się z losami jego praprawnuka. Śledzimy Josefa, który przeżył wojnę, ale jej nie pozostawił za sobą. Przywiózł tę wojnę z sobą do rodzinnego domu. Jednocześnie podpatrujemy Nikodema, kilka pokoleń później, który nigdy nie pozna wojny, a mimo to nie zazna w swym życiu spełnienia...Nikodem jest przecież Josefem, jest jego powtórzeniem, tyle że w zupełnie innym cyklu...
Poznajemy także mnóstwo innych mieszkańców tej ziemi. Oto Gela. Gela jest synową Josefa, żoną jego syna Ernsta i babcią Nikodema. Ujrzymy ją migawkowo i zwięźle: dziewczyna, kobieta, staruszka. Długie życie w kompendium. Czas jest przecież względny - to, co dla nas jest wiecznością - dla "dracha" jest tylko błyskiem mknącej komety...
Powieść jest wymagająca. Nie tylko ze względu na oryginalny, nielinearny układ. Autor często wtrąca zdania w języku niemieckim i po śląsku, a także w archaicznej odmianie gwary śląskiej (tzw. "wasserpolski). Wszelkie "obcojęzyczne" wstawki wplecione są tak umiejętnie, że nawet ich nie rozumiejąc - treść jest dla czytelnika całkowicie jasna. Książka ukazuje mentalność mieszkańców tej ziemi, którzy często sami jednoznacznie nie potrafili określić czy czują się Polakami czy Niemcami; kwestie wygłaszane w różnych językach doskonale ten stan podkreślają.
Z jakimi lekturami skojarzył mi się "Drach"? Z "Prawiekiem..." Tokarczuk. Nie ze względu na podobieństwo bądź powielanie wzorców. Nic z tych rzeczy. Chodzi raczej o wrażenie, że trzeba wejść w podszewkę powieści, na jej kolejne poziomy. Ze względu na tematykę książka kojarzy się z "Cholonkiem..." Janoscha, chociaż zabrakło mi śląskiego czarnego (od pyłu węglowego) humoru...
Czy książka ma szansę na podium? Sądząc po raczej miażdżącej recenzji zamieszczonej w "Gazecie Wyborczej" (utrzymanej w stylu: "powieść znakomita, ALE...") - raczej nie. Czy jest idealna? Przyznaję szczerze, że nie pokonał mnie jej fatalizm, zachwycił realizm, nie sprawiły najmniejszego problemu skoki w czasie (i między bohaterami) ani wyzwania językowe. To wszystko są smaczki powieści. Przytłoczył mnie jedynie nieco biblijny "drach" intensywnością swojej obecności. Zbyt dużo jest "dracha" w "Drachu"... Mimo tego, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że "Drach" plasuje się gdzieś w okolicach ideału. Niezależnie więc od wyników konkursu - warto poznać tę kunsztowną i dosłownie: ponadczasową powieść.
Czy książka ma szansę na podium? Sądząc po raczej miażdżącej recenzji zamieszczonej w "Gazecie Wyborczej" (utrzymanej w stylu: "powieść znakomita, ALE...") - raczej nie. Czy jest idealna? Przyznaję szczerze, że nie pokonał mnie jej fatalizm, zachwycił realizm, nie sprawiły najmniejszego problemu skoki w czasie (i między bohaterami) ani wyzwania językowe. To wszystko są smaczki powieści. Przytłoczył mnie jedynie nieco biblijny "drach" intensywnością swojej obecności. Zbyt dużo jest "dracha" w "Drachu"... Mimo tego, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że "Drach" plasuje się gdzieś w okolicach ideału. Niezależnie więc od wyników konkursu - warto poznać tę kunsztowną i dosłownie: ponadczasową powieść.
* "Drach", Sz. Twardoch, Wydawnictwo Literackie, 2014, str.15